W naszym Klubie przeczytaliśmy dziesiątki książek. Niektóre są ciekawe, inne nie. Zdarzają się takie, które zapadają głęboko w pamięć. Do takich należy „Nocny pociąg do Lizbony” Pascala Mercier. „Deszczowy poranek w Bernie. Raimund Gregorius jak co dzień idzie do szkoły, w której od wielu lat uczy języków klasycznych. Na moście Kirchenfeld widzi piękną nieznajomą, szykującą się do samobójczego skoku…” Prawda że zaczyna się ciekawie? Ta książka wciąga i fascynuje. Jej autor to szwajcarski pisarz, piszący po niemiecku. Swoje zainteresowania psychologią filozofii i filozofią moralną pięknie uzewnętrznił w opowieści o podróży do Lizbony, czy może o podróży w głąb własnej duszy… „Nocny pociąg do Lizbony” każe zastanowić się nad swoim życiem, snuć refleksje i filozoficzne rozważania. Nie da się sprecyzować jej fabuły. Ona po prostu jest. To jest właśnie książka, do której trzeba dojrzeć. Nasz zachwyt zaowocował postanowieniem obejrzenia ekranizacji.
W naszej literackiej podróży opuściliśmy kontynent europejski i powędrowaliśmy do Afryki.
Pisarz i dziennikarz z Konga, Alain Mabanckou tworzy po francusku. W swojej czwartej już książce opowiada o dzieciństwie i dorastaniu w afrykańskim kraju, który pod wieloma względami wcale nie przypomina tych znanych z relacji prasowych i telewizyjnych.
Michel, główny bohater powieści, liczy sobie dziesięć lat i jest rozwodnikiem. Mieszka z przybranym ojcem oraz dwiema matkami w kongijskim Pointe-Noire, jest zmuszony dorastać, a jego ukochana Karolina odmówiła dalszej współpracy. To bardzo wiele jak na jednego człowieka. Kilka Klubowiczek zwróciło uwagę na okładkę: w żółtym kolorze, z pulchnymi rączkami dziecka wyciągającymi się ku chmurkom i słońcu. Powiało optymizmem…